czwartek, 30 października 2014

CHINY od kuchni... cz.2

Dzisiaj wybierzemy się w kulinarną podróż do Szanghaju, Suzhou i Huangshan:) 

HUANG SHAN...


Żółte Góry to wyjątkowo spektakularne miejsce w Chinach. Od podnóża aż do najwyższych szczytów prowadzą tutaj kamienne schody, których pokonanie nie jest łatwym zadaniem....










Nic dziwnego, że po całodziennej wędrówce musiałam naładować baterie :) 


Trafiłam do restauracji w niewielkim wysokogórskim hotelu. Na tę wysokość nie docierały już żadne środki transportu, więc składniki do przyrządzanych potraw dostarczali specjalnie zatrudnieni tragarze.
Zjadłam niesamowite, duszone bakłażany w chińskim sosie
(trudno opisać ich smak, ale było to jedno z najlepszych spróbowanych przeze mnie dań)..















.. i aromatyczną wieprzowinę z zieloną papryką
















50 km od Góry Huang Shan położone jest miasteczko o tej samej nazwie. 
W jego centrum codziennie około godziny 20 rozkładają się stoiska z pysznym, grillowanym jedzeniem w bardzo przystępnej cenie.














Można tam zjeść ryby, świeże warzywa, owoce morza i wiele innych smakołyków...  Wystarczy podejść i wskazać na co mamy ochotę :) Bardzo zasmakowała mi pikantna kukurydza i ostrygi zapiekane z czosnkiem i pomidorami.



















Miasteczko i Góry Huangshan będę wspominać z ogromną sympatią. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś uda mi się zjeść obiad taki jak tam ;)













SZANGHAJ...


Nie sądziłam, że wieżowce zrobią na mnie tak ogromne wrażenie..
Niestety kulinarna strona miasta nie była równie zachwycająca... 














Nie trafiłam tutaj na bazarki spożywcze i tanie lokalne knajpki :( Wiele restauracji oferowało za to egzotyczne przysmaki kuchni europejskiej jak spaghetti bolognese, czy francuskie frytki:)


Próby zjedzenia chińskich smakołyków w Szanghaju zakończyły się niepowodzeniem.



kurczak (o zgrozo! same chrząstki) z cebulą, suszonym chilli 
(   :(   ) i odrobiną szczypiorku






uliczne sushi z suszonym tuńczykiem i mango (   :(   )









Przy życiu utrzymały mnie bardzo popularne "chińskie zupki" :)


..z pastą chilli i parówką









..ze szpinakiem, wodorostami i jajkiem










SUZHOU...



















Krótki pobyt w Wenecji Wschodu rozpoczęłam od obfitego śniadania w hotelu. W Chinach takie śniadanie jest zupełnie inne niż u nas. Można zjeść różne pierożki, makarony, ryż na wiele sposobów, imbirowe kluseczki i smażone warzywa.




















Na podwieczorek..



gofrowe dzwonki z kremem 
-waniliowe, tiramisu i z fasolą, 
która jest w Chinach bardzo popularnym dodatkiem do deserów...










Na obiad..

..kurze nóżki :)




Przypadkowo trafiłam do restauracji typu "zrób to sam", gdzie dostałam naczynie z wywarem i niewielkim grillem.






Następnie moim zadaniem było wylosowanie z chńskiej karty składników, które będę dla siebie samodzielnie przyrządzać.

...niestety wybrałam kurze nóżki...
Po spróbowaniu nie zaliczam ich do smakołyków :(











Zapraszam wszystkich również na część pierwszą CHIN od kuchni: 
http://izabelagotuje.blogspot.com/2014/10/chiny-od-kuchni-cz1.html

Podsumowanie: Chiny są bardzo fajne !! Koniec :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz