Dzisiaj wybierzemy się w kulinarną podróż do Szanghaju, Suzhou i Huangshan:)
HUANG SHAN...
Nic dziwnego, że po całodziennej wędrówce musiałam naładować baterie :)
(trudno opisać ich smak, ale było to jedno z najlepszych spróbowanych przeze mnie dań)..
.. i aromatyczną wieprzowinę z zieloną papryką
50 km od Góry Huang Shan położone jest miasteczko o tej samej nazwie.
W jego centrum codziennie około godziny 20 rozkładają się stoiska z pysznym, grillowanym jedzeniem w bardzo przystępnej cenie.
Można tam zjeść ryby, świeże warzywa, owoce morza i wiele innych smakołyków... Wystarczy podejść i wskazać na co mamy ochotę :) Bardzo zasmakowała mi pikantna kukurydza i ostrygi zapiekane z czosnkiem i pomidorami.
Miasteczko i Góry Huangshan będę wspominać z ogromną sympatią. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś uda mi się zjeść obiad taki jak tam ;)
SZANGHAJ...
Nie sądziłam, że wieżowce zrobią na mnie tak ogromne wrażenie..
Niestety kulinarna strona miasta nie była równie zachwycająca...
Nie trafiłam tutaj na bazarki spożywcze i tanie lokalne knajpki :( Wiele restauracji oferowało za to egzotyczne przysmaki kuchni europejskiej jak spaghetti bolognese, czy francuskie frytki:)
Próby zjedzenia chińskich smakołyków w Szanghaju zakończyły się niepowodzeniem.
kurczak (o zgrozo! same chrząstki) z cebulą, suszonym chilli
( :( ) i odrobiną szczypiorku
uliczne sushi z suszonym tuńczykiem i mango ( :( )
Przy życiu utrzymały mnie bardzo popularne "chińskie zupki" :)
..z pastą chilli i parówką
..ze szpinakiem, wodorostami i jajkiem
SUZHOU...
Krótki pobyt w Wenecji Wschodu rozpoczęłam od obfitego śniadania w hotelu. W Chinach takie śniadanie jest zupełnie inne niż u nas. Można zjeść różne pierożki, makarony, ryż na wiele sposobów, imbirowe kluseczki i smażone warzywa.
Na podwieczorek..
gofrowe dzwonki z kremem
-waniliowe, tiramisu i z fasolą,
która jest w Chinach bardzo popularnym dodatkiem do deserów...
Na obiad..
..kurze nóżki :)
Przypadkowo trafiłam do restauracji typu "zrób to sam", gdzie dostałam naczynie z wywarem i niewielkim grillem.
Następnie moim zadaniem było wylosowanie z chńskiej karty składników, które będę dla siebie samodzielnie przyrządzać.
...niestety wybrałam kurze nóżki...
Po spróbowaniu nie zaliczam ich do smakołyków :(
Zapraszam wszystkich również na część pierwszą CHIN od kuchni:
http://izabelagotuje.blogspot.com/2014/10/chiny-od-kuchni-cz1.html
Podsumowanie: Chiny są bardzo fajne !! Koniec :)
HUANG SHAN...
Żółte Góry to wyjątkowo spektakularne miejsce w Chinach. Od podnóża aż do najwyższych szczytów prowadzą tutaj kamienne schody, których pokonanie nie jest łatwym zadaniem....
Nic dziwnego, że po całodziennej wędrówce musiałam naładować baterie :)
Trafiłam do restauracji w niewielkim wysokogórskim hotelu. Na tę wysokość nie docierały już żadne środki transportu, więc składniki do przyrządzanych potraw dostarczali specjalnie zatrudnieni tragarze.
Zjadłam niesamowite, duszone bakłażany w chińskim sosie(trudno opisać ich smak, ale było to jedno z najlepszych spróbowanych przeze mnie dań)..
.. i aromatyczną wieprzowinę z zieloną papryką
50 km od Góry Huang Shan położone jest miasteczko o tej samej nazwie.
W jego centrum codziennie około godziny 20 rozkładają się stoiska z pysznym, grillowanym jedzeniem w bardzo przystępnej cenie.
Można tam zjeść ryby, świeże warzywa, owoce morza i wiele innych smakołyków... Wystarczy podejść i wskazać na co mamy ochotę :) Bardzo zasmakowała mi pikantna kukurydza i ostrygi zapiekane z czosnkiem i pomidorami.
Miasteczko i Góry Huangshan będę wspominać z ogromną sympatią. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś uda mi się zjeść obiad taki jak tam ;)
SZANGHAJ...
Nie sądziłam, że wieżowce zrobią na mnie tak ogromne wrażenie..
Niestety kulinarna strona miasta nie była równie zachwycająca...
Nie trafiłam tutaj na bazarki spożywcze i tanie lokalne knajpki :( Wiele restauracji oferowało za to egzotyczne przysmaki kuchni europejskiej jak spaghetti bolognese, czy francuskie frytki:)
Próby zjedzenia chińskich smakołyków w Szanghaju zakończyły się niepowodzeniem.
kurczak (o zgrozo! same chrząstki) z cebulą, suszonym chilli
( :( ) i odrobiną szczypiorku
uliczne sushi z suszonym tuńczykiem i mango ( :( )
Przy życiu utrzymały mnie bardzo popularne "chińskie zupki" :)
..z pastą chilli i parówką
..ze szpinakiem, wodorostami i jajkiem
SUZHOU...
Krótki pobyt w Wenecji Wschodu rozpoczęłam od obfitego śniadania w hotelu. W Chinach takie śniadanie jest zupełnie inne niż u nas. Można zjeść różne pierożki, makarony, ryż na wiele sposobów, imbirowe kluseczki i smażone warzywa.
Na podwieczorek..
gofrowe dzwonki z kremem
-waniliowe, tiramisu i z fasolą,
która jest w Chinach bardzo popularnym dodatkiem do deserów...
Na obiad..
..kurze nóżki :)
Przypadkowo trafiłam do restauracji typu "zrób to sam", gdzie dostałam naczynie z wywarem i niewielkim grillem.
Następnie moim zadaniem było wylosowanie z chńskiej karty składników, które będę dla siebie samodzielnie przyrządzać.
...niestety wybrałam kurze nóżki...
Po spróbowaniu nie zaliczam ich do smakołyków :(
Zapraszam wszystkich również na część pierwszą CHIN od kuchni:
http://izabelagotuje.blogspot.com/2014/10/chiny-od-kuchni-cz1.html
Podsumowanie: Chiny są bardzo fajne !! Koniec :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz