wtorek, 23 lipca 2013

SANKT PETERSBURG od kuchni...




















       Na początku wakacji miałam okazję odwiedzić Petersburg i nie ukrywam, że zrobił na mnie piorunujące wrażenie :) Podzielę się z wami jedzeniem, którego spróbowałam i kilkoma ciekawostkami na które zwróciłam uwagę..

        Kawior to jeden z najpopularniejszych rarytasów kuchni rosyjskiej. Jest to najczęściej ikra łososia (czerwony kawior) lub jesiotra (czarny kawior).. W przeszłości królował na stołach ubogich rybaków jako odpadek po oczyszczaniu złowionych ryb.
       Kiedy byłam mała mój tata dodawał od czasu do czasu odrobinę kawioru do jajek z majonezem.. mogłam poznać jego smak i zdecydowanie stwierdzić, że jestem fanką tego czerwonego..





















       W Petersburgu, położonym nad Zatoką Fińską i dziesiątkami rzek z Newą na czele, nie brak było świeżych ryb, jednak blin z kawiorem i kwaśną śmietaną spróbowałam dopiero w Jolkach-Pałkach, czyli rosyjskiej sieci restauracji, serwującej tradycyjne potrawy. Spodziewałam się raczej wytrawnych, puszystych placuszków, niż typowych naleśników z dodatkiem cukru.. jednak trzeba przyznać, że całość była fajną przekąską.. komponującą w jednym daniu słone, słodkie i kwaśne smaki. 

         Jolki-Pałki oficjalnie uznaję za obowiązkowy punkt na liście restauracji u każdego kto planuje odwiedzić Rosję :)




   
















Warto dodać, że produkują tutaj firmowy browar według własnej receptury... (ta wiadomość namalowała uśmiech na mojej twarzy :)

























     Piłam piwo z dodatkiem lekkiego słodu pszenicznego.. za granicami Polski podobne można spotkać niemalże w każdym miejscu. Dla mnie na czele ferajny zdecydowanie stoi monachijski Paulaner.
      Na szczęście polskie browary coraz częściej eksperymentują ze słodami i może ich nowości już wkrótce staną się na tyle popularne, by konkurować z jednotonową ofertą piw jęczmiennych i jęczmienno-chmielowych.

     A tutaj piwo, które w Rosji smakowało mi najbardziej- Baltika numer 7. Numery od 3 do 12 oznaczają moc trunku... osobiście z 12 się jednak nie spotkałam.

























Czas na ciekawostkę :) w Rosji piwo można pić bez obawy o mandat.. jest sprzedawane w każdym kiosku.






















Podczas pobytu udało mi się spróbować wielu tradycyjnych, rosyjskich zup :)

      Szczególnym uczuciem obdarzyłam solankę (przepyszną zupę o słono- kwaśnym smaku). Można w niej znaleźć przeróżne dodatki, które nadają jej niesamowity i niepowtarzalny smak.. parówki, oliwki, pomidory, cytryna, kapusta i ogórki kiszone w jednej zupie to przedziwne połączenie, a jednak smakuje świetnie :) Mam ogromną nadzieję, że uda mi się ją odtworzyć w warunkach domowych !


     Ucha -zupa rybna. Wywar rybny zabielany śmietaną nie przypadł mi do gustu, ale na pewno nie mogę powiedzieć, że był niesmaczny. Warto spróbować.




















     Szczi -swoisty kapuśniak. Najczęściej zupę przygotowuje się z kapusty świeżej lub kwaszonej.. moja powstała na bazie świeżego szczawiu.





















      Na koniec solanka po raz drugi.. towarzyszył jej tradycyjny kotlet z majonezem, pieczarkami i ogórkami kiszonymi pod serową pierzynką i bardzo słodkie ciasto orzechowo-kokosowe.
      Całość zjedzona po 26 km spaceru w barze typu "jesz co chcesz" (rodzaj stołówki z obsługą i dużym szwedzkim stołem). Smakowało to raczej przeciętnie, jednak nie można narzekać po takim maratonie :)




















      W Petersburgu wszystkie sklepy spożywcze nazywały się "Produkty".. dość dziwne chociaż dla obcokrajowca z podstawową znajomością cyrylicy bardzo pomocne :) a co dało się w takich "Produktach" kupić?

Bardzo słodką Nestea owoce leśne i cytrynową lemoniadę..


















Pierożki z dodatkiem chilli.




















Rosyjskie mleczne batoniki.




















I na koniec dla wytrwałych kilka zdjęć moich i Petersburga :) Wiem, że to blog kulinarny, ale nie mogłam się oprzeć ;)



2 komentarze:

  1. Rosja to piękny kraj z wieloma niespodziankami. Tak jak wspomniane "продукты" tak i wiele innych rzeczy może zaskakiwać. Co do blinów, przyzwyczaiłem się, że blinami nazywaliśmy takie właśnie naleśniki, a bliny rozumiane jako małe placuszki z dodatkiem drożdży nazywają się blinczyki, ale takie tam wspomnienia z dzieciństwa.
    Jeśli chcesz sprawdzony (prawdziwie rosyjski) przepis na solyankę to załączam link.

    Pozdrawiam,
    Walentyn

    http://www.twardyszparag.pl/kuchnia-rosyjska-2/rosyjska-solyanka/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za przepis.. z pewnością już wkrótce się przyda :)

      Usuń