Kuchnia izraelska łączy elementy smaków śródziemnomorskich, arabskich i tureckich, a dania często są przygotowywane w oparciu o zasadę koszerności (można spożywać tylko wybrane rodzaje produktów, które są przygotowywane i spożywane w szczegółowo określonych warunkach).
W Izraelu jedzenie jest smaczne, ale raczej drogie, więc żeby znaleźć coś naprawdę dobrego i nie zbankrutować warto skorzystać z opinii publikowanych w internecie <tripadvisor>.
Na szczęście popularne są tutaj kolorowe targi ze świeżymi produktami, które na każdej wycieczce odwiedzam z ogromną przyjemnością i próbuję lokalnych smakołyków :) Koniecznie musicie spróbować słodkiego, świeżo tłoczonego soku z granatu oraz hummusu i kebaba :D
Można nawet trafić na wersję śniadaniową z omletem :)
Chociaż moim zdaniem numerem jeden na śniadanie jest pikantna shakshuka -
Cześć !!! :)
W Izraelu jedzenie jest smaczne, ale raczej drogie, więc żeby znaleźć coś naprawdę dobrego i nie zbankrutować warto skorzystać z opinii publikowanych w internecie <tripadvisor>.
Na szczęście popularne są tutaj kolorowe targi ze świeżymi produktami, które na każdej wycieczce odwiedzam z ogromną przyjemnością i próbuję lokalnych smakołyków :) Koniecznie musicie spróbować słodkiego, świeżo tłoczonego soku z granatu oraz hummusu i kebaba :D
Izraelskie kebaby zdecydowanie skradły moje podniebienie :)
Często były bogatsze w smaki niż te które miałam do tej pory okazję od czasu do czasu zjadać... hummus, awokado, nuta limonki i mięty, falafel, jagnięcina lub kurczak w panierce... to tylko część składników, które spotkałam w środku :)
Można nawet trafić na wersję śniadaniową z omletem :)
Chociaż moim zdaniem numerem jeden na śniadanie jest pikantna shakshuka -
gotowane na patelni jajka z pomidorami i chilli.. pycha :)
Moją uwagę zwróciła izraelska mieszanka przypraw, której nigdy wcześniej nie próbowałam.
Kupiłam spory zapas, ponieważ według mnie w Polsce świetnie sprawdzi się do posypania kanapki z twarożkiem :)
Zatar jest mieszanką przypraw, zawierającą zmielony sumak, prażone ziarna sezamu i "zielone zioła" (tymianek, majeranek, oregano).
Tradycyjnie można go zjadać na chlebkach manakish.
Poniżej mój wypiek z którego jestem bardzo dumna, chociaż jego wygląd odrobinę odbiega od oryginału :)
Manakish z zatarem
Składniki:
- 2 szklanki mąki pszennej typ 650
- 3/4 szklanki ciepłej wody
- 10 g świeżych drożdży
- 1 łyżka oliwy
- pół łyżeczki soli
- pół łyżeczki cukru
- 4 łyżeczki zataru
- 4 łyżeczki oliwy
Mąkę mieszamy z solą. Drożdże kruszymy do miseczki, zasypujemy cukrem, mieszamy z kilkoma łyżkami ciepłej wody i odstawiamy na 15 minut. Do mąki dodajemy drożdże, pozostałą wodę i wyrabiamy ciasto. W trakcie wyrabiania dodajemy 1 łyżkę oliwy. Ciasto należy wyrabiać przez około 5-7 minut. Powinno być gładkie i miękkie. Przekładamy je do miski, przykrywamy czystą ściereczką i odstawiamy na 1,5 godziny w ciepłe miejsce, aż ciasto podwoi swoją objętość. Następnie ciasto dzielimy na 5 części. Z każdej formujemy kulkę i wałkujemy ją na cienki placek grubości około 3-4 mm. Placuszki układamy na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Zatar mieszamy z oliwą i tak powstałą mieszanką smarujemy chlebki. Blachę z chlebkami wkładamy d piekarnika nagrzanego do 100 stopni z termoobiegiem, pieczemy przez około 8 minut. Dłużej pieczone chlebki będą twardsze.
* przepis ze strony: filozofiasmaku.blogspot.com
Podsumowując- Izrael jest fajny :)
Cześć !!! :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz